Poprzednie częściCzytajacy w Myślach część 2

Czytający w Myślach część 6

W tym samym czasie setki kilometrów dalej John dojechał juz na miejsce kryjówki ludzi "Freedom". Auto zostawil dwa kilometry wczesniej przed małym lasem by nie budzic podejrzeń. Sam schron znajdował się w dość odległym miejscu od tamtejszego miasteczka. Dookola były sady i kilka domów rodzinnych. Schron otaczało ogrodzenie z drutem kolczastym na górze. John znajdował sie w lesie który dzielił go od schronu i wykorzystywał go jako miejsce do obserwacji a nie widząc nikogo w okolicy sprawdził teren umysłem i wyczuł dwie osoby przed wejściem do schronu. Nie mógł ryzykować i więcej razy nie przeszukiwał okolicy gdyż podejrzewał ze jesli to byli ludzie "Freedom" to juz wiedzieli o jego obecności po tym jak dotknął ich umyslów. Jednak starał sie zbliżyć jeszcze bardziej kryjowki i dobrze zlokalizowac tych dwóch mężczyn oraz wejscie do schronu tak więc wyszedł z gąszczu drzew na polane która była juz ostatnią przeszkoda pomiędzy nim a schronem. Czołgając się usłyszał jakieś poruszenie wokół schronu i czym prędzej schował sie za drzewem. Był przekonany ze juz o nim wiedzą lecz po chwili to poruszenie strażników minęło. John odetchnął z ulgą po czym delikatnie wychylił sie zza drzewa i widząc że nic sie nie dzieje zbliżył sie na tyle ile mógł by pozostać dalej nie widocznym przynajmniej dla oczu strażników. Teraz widział doskonale dwóch mężczyzn którzy pilnowali wejścia do schronu, byli uzbrojeni w karabiny i ubrani w stroje wojskowe co bylo idealnym kamuflażem dla zwykłych ludzi. Ryzykując zbliżył sie jeszcze bardzie tak ze byl łatwym celem i to tylko po to by dokładniej się im przyjrzeć. W tym momencie poczuł jak ktos dotknął jego umyslu. Sprawiło to że John zaczął się wycofywać. Starał sie być tak cichy jak to tylko możliwe i powolnym krokiem oddalał się od ich kryjówki, ostatni raz obejrzał się za siebie i dostrzegł kilku ludzi z bronią wybiegających ze schronu i towarzyszyły im krzyki

-Intruz, brać go- tam pomiędzy drzewami - wskazał palcem jeden ze strażników. John zrozumiał że ma niewiele czasu by stamtąd uciec. W jednej chwili szybkim ruchem wyciągnął pistolet z kabury która znajdowała się pod jego kurtką. Przeładowując bron zaczął uciekać w stronę gdzie zostawil auto lecz dzieliło go od niego dwa kilometry z tego pól kilometra lasu co jak myślał da mu przewagę by zgubic przeciwników. Poraz kolejny oglądnął sie przez ramie i zobaczyl ze w jego strone biegnie czterech strażników. Jeden z nich oddal strzał lecz nie trafił Johna gdyż było to bardzo trudne i nieliczni potrafili celnie trafiać podczas biegu. John zbliżał sie juz do pierwszych drzew owego lasu. Był jednak zbyt wolny w stosunku do przeciwników. Czterech strażników było w dość młodym wieku, natomiast John miał juz 50 lat co działało na jego niekorzyść jesli chodzi o pościg. Sekundy szaleńczego biegu mijały nieubłaganie, John zbliżał sie juz coraz bardzie do pierwszych drzew lecz jego wrogowie tez nie tracili czasu i byli tuz za nim, cały czas oddając strzały w strone Johna. Mężczyzna minął juz pierwsze drzewo które było bramą do gąszczu zieleni, w tym momencie jeden ze strażników krzyknął.-szybciej bo nam ucieknie - Najstarszy z tej czwórki na chwile sie zatrzymał. Przyłożył oko do celownika karabinu i wymierzył w biegnącego pośród drzew uciekiniera. Jego palec nacisnął spust i z łoskotem kula opuściła lufę. John słyszał wystrzał i sekundę pozniej poczuł przeszywający bul w prawym udzie. Byl to ból który przeszył cale jego ciało i w pierwszej chwili nie byl w stanie zlokalizować miejsca postrzału. Chcial biec dalej, wiedział bowiem ze od auta dzieli go niewielka odległość. Gdyby nie został postrzelony zdołałby tam dotrzeć w niespełna pięć minut, bezsilny potknął sie na jednym z korzeni drzewa. Jego twarz uderzyła o ziemie

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania